Jedna z pacjentek przyznała nam, że nie była chętna, aby do nas przyjść, ponieważ miała przekonanie, że skoro jesteśmy gabinetem pracującym na biorezonansie, to z pewnością wynajdziemy jej pełno pasożytów. A to przerabiała już wcześniej i zupełnie jej nie pomogło.

 

Pasożyty. Biorezonans

Tak zaczyna się kontrowersyjny temat zakażeń pasożytami. Wiele gabinetów biorezonansu przypisuje im wszystkie choroby świata i na siłę wykazuje w wynikach obciążenie nawet kilkoma pasożytami, co zupełnie nie jest równoznaczne z prawdą. Przyczyną takiej sytuacji są według nas dwie rzeczy. Po pierwsze jest teoria, której podstawy dały Hulda Clark i N. Siemionowa, mówiąca, że pasożyty maja wszyscy i większość chorób jest nimi wywołanych. Opisują one w swoich książkach przykładu i podaja dziesiątki dolegliwości, które można przypisać praktycznie każdej chorobie. Ktoś nasiąknięty tą wiedzą może ufiksować się tak, że nie zobaczy już nic innego jak tylko pasożyty i będzie prowadził swoistą krucjatę przeciwko robakom. Po drugie jakość urządzeń biorezonansowych oraz ich obsługa sprawiają, że można otrzymać błędny wynik. Na rynku biorezonanów mamy dziś bardzo dużo urządzeń niskiej jakości, które dają bardzo duże przekłamania. A jeśli już ktoś ma porządny sprzęt to też nie ma pewności, że będzie umiał go dobrze obsługiwać. Nie jest to bowiem łatwa technika a wiele firm sprzedających urządzenia nawet nie prowadzi szkoleń. Można kupić urządzenie bez kursu techniki diagnostycznej. A samo pokazanie kupującemu, gdzie się włącza i wyłącza sprzęt to stanowczo za mało. Nieraz spotkaliśmy się z terapeutami, mającymi profesjonalne urządzenia, którzy nie mieli pojęcia o podstawach rzemiosła, nie mówiąc już o podstawach zakażeń pasożytniczych. Tym sposobem, jeśli pójdziemy do gabinetu biorezonansu, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że wynajdą nam pasożyty (albo candida – to drugi ulubiony temat terapeutów z gabinetu biorezonansów). Pod tym kątem należy stwierdzić, że pasożyty są diagnozowane zbyt często i niesłusznie. Takie wyniki nie są wiarygodne.

 

 

Pasożyty. Jaka jest prawda?

Więc jak to jest w rzeczywistości? Pasożyty są czy nie ma? Odpowiedź jest tak naprawdę prosta i oczywista. Robaki są, były i będą. Stanowią przyczynę problemów zdrowotnych, należy je diagnozować i leczyć ale należy do tego podchodzić rozsądnie. Znając podstawy chorób pasożytniczych, przebieg choroby, rozwój pasożytów i poszczególne objawy wynikające z zakażenia, można już na podstawie samego wywiadu z pacjentem wnioskować, że coś jest na rzeczy i skierować go na odpowiednie badanie wykluczając lub potwierdzając swoje podejrzenia. Zakażenia pasożytami są realne, zarówno u dzieci jak i dorosłych. Nie są tak częste jak wykazują to gabinety biorezonansu ale nie są nierealne jak myślą niektórzy.

W ostatnim tygodniu mieliśmy u siebie dwie osoby zakażone glistą. Dwoje dorosłych. Osobne przypadki. Pierwsza to pani, która zaczęła mieć silne bole brzucha, braki apetytu i schudła szybko (w ciągu 3 miesięcy) prawie 20 kg. Drugi to pan, który był męczony napadami kaszlu w cyklu kilkudniowym. Kaszel był tak uciążliwy, że uniemożliwiało to choremu funkcjonowanie. Oboje byli już wcześniej w innych gabinetach z tym problemem. Pan otrzymał diagnozę „astma”. Leki nie pomagały a kiedy przyniósł w słoiczku wyplutą białą nitkę mogąca sugerować zarobaczenie to stwierdzono, że to zaschnięty śluz. Wyniki potwierdziły jednak zakażenie glistami. Pani z kolei trafiła na mądrych ludzi i od razu wykryto jej przeciwciała glisty. Podano klasyczne leki, które przyniosły jedynie chwilową ulgę. Obie osoby wymagały długotrwałej i silnej terapii odrobaczającej. Zakażenie glistą było u nich bardzo wysokie i należało odpowiednio dobrać rodzaj, dawkę i czas kuracji.

 

Błędy się zdarzają

Trzeba mieć na uwadze, że każdy może popełnić błąd. I czasami się to zdarza. I to nie tylko na biorezonansie ale także w badaniach medycznych. Mieliśmy panią, która miała wycięty woreczek żółciowy a na wyniku USG napisano jej, że woreczek żółciowy jest prawidłowy. Trzeba umieć dobrze wykonać swoją pracę i ewentualne błędy korygować. Biorezonans to narzędzie, którym posługuje się terapeuta. To nie jest złota kula, która sama wszystko powie bez udziału człowieka. Biorezonans to swoisty miernik, którym badamy poszczególne częstotliwości i na podstawie sygnału je oceniamy. Jest to więc takie samo narzędzie jak wspomniane USG czy stetoskop za pomocą którego słucha się naszych płuc. Od tego co się „wysłucha” zależy diagnoza. I tu na biorezonansie jest dokładnie tak samo.

 

Pasożyty. Podsumowanie

Diagnoza „pasożyty” jest nadużywana przez gabinety medycyny alternatywnej. Podejrzewając zakażenie nie możemy popaść w przesadę ale też nie powinniśmy tego bagatelizować. Pasożyty to realny problem i należy podjeść do tego poważnie, ponieważ być może akurat w danym przypadku może to być faktycznie zakażenie pasożytami.


Jeśli jednak ktoś nie przejawia charakterystycznych objawów wskazujących na robaki a usłyszy w gabinecie biorezonansu, że ma kilkanaście pasożytów w tym tasiemce, glisty, przywry itd. to niech ucieka szybko z tego miejsca, ponieważ wynik jest nieprawdziwy. Nie ma możliwości, aby przechodzić to bezobjawowo.

Bardzo ubolewam nad tym, że diagnostyka na biorezonansie wygląda w ten sposób i że można zostać oszukanym. Nie dość, że biorezonans jest podważany przez oficjalną medycynę to jeszcze takie praktyki terapeutów od biorezonansu całkowicie niszczą jego wiarygodność. Aż przykro, bo tak naprawdę biorezonans to bardzo dobre urządzenie. Był stworzony przez lekarzy fascynujących się medycyną alternatywną i przez wiele lat stanowił rzetelną pomoc w wielu chorobach (w tym odpasożytniczych). Dziś nie można tego powiedzieć o wszystkich biorezonansach, co nie znaczy, że dobrych gabinetów biorezonansu już nie ma. Są! I warto takich poszukać. Dobrze wykonany test na biorezonansie na pasożyty może być podstawą skutecznej terapii, ponieważ może precyzyjnie wykazać obciążenie robakami lub wskazać inne przyczyny chorób. Warto wybierać gabinety posiadające certyfikowane urządzenia takie jak MORA, BioKat, Imedis czy Bicom, oraz zwracać uwagę na doświadczenie gabinetu.

A co z pacjentką, o której wspomniałem na początku tego artykułu i która niechętnie do nas przyszła? U niej został stwierdzony zupełnie inny problem niż zakażenie pasożytami. Pani potwierdziła go także u specjalisty i na dzień dzisiejszy korzysta zarówno z leczenia farmakologicznego jak i naszych terapii na biorezonansie (biorezonans można łączyć z klasycznym leczeniem lub z ziołolecznictwem – wszystko zależy od problemu i decyzji chorego). Czuje sie coraz lepiej.